poniedziałek, 3 października 2016

Nie samym mlekiem...

Czas płynie nieubłaganie. 
Maluszek rośnie i nabiera nowych umiejętności. 
Rozszerzanie diety jest nieuniknione. Warto przygotować się do tego wydarzenia, pogłębiając wiedzę na temat sposobów wprowadzania pokarmów stałych.
Duże koncerny szybko wychodzą z propozycją, wysyłając do domu pierwszy słoiczek dla  4-mies. potencjalnego Klienta. Można pójść tym tropem, ale można też inaczej.
O BLW usłyszałam po raz pierwszy od koleżanki. Starszak miał wtedy niecałe 2 miesiące, więc jeszcze tylko mleko pod nosem. Mieliśmy wystarczający czas na podjęcie decyzji. Na początku byłam trochę sceptycznie nastawiona do tej metody. Postanowiłam jednak zaryzykować. 
Co właściwie oznacza ten tajemniczy skrót? (Z marką samochodu nie ma raczej nic wspólnego.)

BLW, czyli w rozwinięciu Baby-Led Weaning
a w polskiej wersji Bobas Lubi Wybór - to sposób rozszerzania diety, polegający na tym, że Niemowlę decyduje, co zje i w jakiej ilości. Oczywiście, pod naszym czujnym okiem ;)
Etap papek i karmienia łyżeczką jest zupełnie pomijany.
W skrócie: samodzielne karmienie na żądanie.
Brzmi trochę abstrakcyjnie i niewiarygodnie, ale nie znam lepszej metody - korzyści jest mnóstwo! 
Swoją drogą, to żadna nowość. Babcia też kiedyś rozszerzała dietę w ten sposób. 
Z tą różnicą, że wtedy nie wymyślono jeszcze nazwy ;) 

Jedno rozszerzanie diety już za nami, drugie wciąż przed nami...

Pora odświeżyć wiedzę :)


Kiedy zacząć?
Jeśli mamy wątpliwośći, czy nadszedł właściwy czas, sprawdźmy czy Mały spełnia poniższe warunki:
><> ma już ukończone 6 miesięcy (WHO nie zaleca wcześniejszego rozszerzania diety),
><> samodzielnie siedzi,
><> potrafi chwytać palcami i kierować rękę do buzi.

Mały Mniejszy spełnia na ten moment wszystkie powyższe kryteria. 
Posiada jeszcze dodatkowy atut w postaci dwóch dolnych jedynek (co nie ma jednak większego znaczenia). 
Teoretycznie jest w pełnej gotowości do spróbowania czegoś innego niż mamine mleczko, ale chciałabym odsunąć ten moment możliwie najdalej.
Przy Pierworodnym z niecierpliwością czekałam na każdy nowy etap, teraz najchętniej zatrzymałabym czas. Ot, taka przewrotność losu...


Jak zacząć?

Maluszek jest już gotowy (powiedzmy, że Rodzcice również). 
Warto zaopatrzyć się w kilka niezbędników:
><> wysokie krzesełko z blacikiem (najprostsze, bez żadnych melodyjek, karuzeli, funkcji bujania i innych udziwnień - polecam ANTILOP za 49 zł w sklepie IKEA),
><> silikonowy śliniak z kieszonką (która będzie zapewne ochoczo opróżniana przez małego Użytkownika),
><> plastikowy kubek (wypróbowaliśmy również Doidy Cup, ale nie poczuliśmy tego fenomenu, zwykły kubek okazał się wystarczający),
><> talerzyk, miseczka i sztućce (na początku małe paluszki zastąpią wszystko, ale z czasem dodatkowe akcesoria okażą się przydatne),
><> dużo cierpliwości (zwłaszcza ze strony gotującej i sprzątającej Mamy).

Wszystko gotowe, startujemy!
Pora jedno krzesło przy stole zastąpić krzesełkiem dla Maluszka. Trzymajmy się definicji, że krzesełko służy do siedzenia (zbędne funkcje odwracają tylko uwagę od jedzenia). Jedyne czego brakuje Antilopie to podpórka pod nóżki, ale wystarczy odrobina kreatywności i złote rączki Taty (jakaś listewka, taśma, cokolwiek). Jeśli Niemowlę jest dość drobnej postury, można włożyć poduszkę za plecki. Na podłodze warto rozścielić matę, na której będzie lądowało jedzenie (wyrzutnia może działać na pełnych obrotach). Nie ma co się przejmować i zniechęcać. 
Przynajmniej do pierwszego roku życia mleko (nieważne czy mamine czy z proszku) powinno być głównym pożywieniem. Inne pokarmy - na tym etapie - nie służą do zaspokojenia głodu, są co najwyżej dodatkiem.   

Co podać? A może wodę do tego?
Najlepiej zacząć od warzyw (owoce zostawmy na deser). Byłoby idealnie, gdyby trafiły do kuchni prosto z ogródka, ale jeśli nie ma takiej możliwości, to z pewnością lepiej wybrać się na zakupy do sprawdzonego warzywniaka, zamiast do marketu. 
"Szef kuchni" poleca: 
ziemniak, marchewka i jeszcze jedno warzywo do wyboru (burak, seler, pietruszka, brokuły...) - w zależności od tego, jaką zupę planujesz dla Rodziny, odłóż warzywa dla najmniejszego Smakosza. Po ugotowaniu pokrój je w słupki, aby mała rąsia miała za co złapać ;)

Dziecko doceni walory estetyczne i szybciej zainteresuje się kolorowym daniem niż mało apetyczną, zmiksowaną breją.
To dobry moment, aby zweryfikować własne upodobania żywieniowe. Najwyższy czas, by pozbyć się wszystkiego, czego nie podalibyśmy Dziecku (ewentualnie dobrze schować i podjadać, gdy nikt nie widzi - jeśli to zbyt radykalne zmiany). 
Aby marzenie o wspólnym, jednakowym i ciepłym obiedzie mogło się spełnić, nie trzeba od razu ze wszystkiego rezygnować. Wystarczy odłożyć porcję dla Maluszka, a resztę doprawić według uznania.
Do picia najlepiej podać wodę. Sok (najlepiej naturalny - przecierowy lub świeżo wyciśnięty) traktujemy jako oddzielny posiłek!
Oczywistym powinno być, że Dziecku nie serwujemy fast-foodów, produktów naszpikowanych konserwantami, a także z dodatkiem cukru i soli. Grzyby, orzechy w całości, surowe mięso, jajka na miękko, miód, stewia, ksylitol, wywary mięsne i produkty wątpliwego pochodzenia są oczywiście niewskazane dla Najmłodszych.


Coś na zaś!
W sezonie "dobrobytu" warto zrobić zapasy na zimę. U nas już połowa zamrażarki zapełniona jest owocami (truskawki, maliny, śliwki, jagody, porzeczki, wiśnie,...). Nie wiem tylko jak długo się uchowają, bo Starszak jakiś czas temu odkrył, że mrożonki też da się zjeść ;) Niebawem jabłka i gruszki wskoczą do słoików, może przetrwają dłużej ;)
    

Po co to wszystko?
Jak wspomniałam na początku, BLW ma wiele zalet. Warto uzbroić się w cierpliwość, przymróżyć oko na bałagan i doczekać się takich owoców:
><> poznanie potrzeb Dziecka - jeśli karmiłaś do tej pory na żądanie, to kontynnuj tą zasadę. Maluszek doskonale wie, kiedy jest głodny i na co ma ochotę. Ty gotujesz, Ty proponujesz - ale decyzję pozostaw Konsumentom ;) Pamiętaj, że nic na siłę, a wszyscy będą zadowoleni.
><> zdrowe i racjonalne odżywianie (wszystkim wyjdzie na dobre!) - aby nie gotować osobno i w razie potrzeby pozwolić Dziecku zjeść z własnego talerza ;) Odkąd jestem Mamą, zaczęłam przykładać większą wagę do tego, co wszyscy jemy (dbam o regularne i wartościowe posiłki, a podczas zakupów sprawdzam skład na opakowaniu produktów).
><> rozwój motoryczny - beelwuowy kilkulatek ma lepszą koordynację ręka-oko (wg Gill Rapley, autorki książki o BLW), a wczesna nauka żucia i połykania jest bardzo istotna zdaniem logopedów. Moim skromnym zdaniem - zgadzam się w 100 %.
><> poznawanie wszystkimi zmysłami - Dziecko rozróżnia kolory, kształty, konsystencję, wielkość, smak... a do tego wspaniale się bawi!
><> nauka odkrztuszania - Dziecko łatwiej i szybciej wykształca sobie ten odruch. Jeśli aktywnie kaszle, to doskonale sobie poradzi, ale trzeba przypomnieć sobie pierwszą pomoc przy zadławieniu (bezdech może pojawić się w każdej sytuacji).  
><> profilaktyka alergii - podobno, jeśli Dziecko jest na coś uczulone to samo odmawia spożywania tego produktu (a z pewnością łatwiej jest nam zlokalizować alergen w przygotowanym daniu niż w wieloskładnikowej papce).
><> oszczędność czasu i pieniędzy - nie musisz gotować oddzielnie dla Dziecka, a wszyscy mogą jeść w tym samym czasie.
><> samodzielność - Dziecko doskonale sobie poradzi z wieloma czynnościami, jeśli tylko na to pozwolisz. Mój 2-latek ma niesamowity apetyt! Często zjada błyskawicznie swoją porcję, po czym rusza ze sztućcami w kierunku innego talerza. Ponadto doskonale wie, jak dostać się do lodówki i zrobić kanapkę. Razem też przygotowujemy posiłki - lepimy pierogi, kulamy kopytka... Chłopak nie zginie ;) 
><> jedzenie bez stresu i z przyjemnośćią Dziecko z radością przybiega na hasło "obiad", nie marudzi przy stole, chętnie poznaje nowe smaki... (Nie ma traumatycznych wspomnień - nikt nie zmuszał do jedzenia.) 
Starszak jest tego chodzącym (biegającym!) przykładem ;)
Niebawem przekonamy się, czy Mały Mniejszy pójdzie w te same ślady.
Cudownie mieć Wszystkojadki ;)


Początki mogą być trudne, ale wcale nie muszą. Dużo zależy od Ciebie.
Pierwsze 1000 dni życia, to kluczowe 3 lata, kiedy namnażają się adipocyty (później komórki tłuszczowe jedynie się powiększają) oraz kształtują się nawyki żywieniowe. Wykorzystaj ten czas jak najlepiej!

Miło powspominać...

Pozwól Dziecku rozwijać się we własnym tempie, nie przyspieszaj niczego. Z czasem zabawa zmieni się w samodzielne jedzenie ze smakiem. Cierpliwość popłaca.
Polecam!

t<><
[klik i na fb trafisz w mig]

2 komentarze:

  1. U nas już 2 miesiace rozszerzania diety i jest coraz lepiej. Z każdym dniem sprawność manualna się poprawia, łatwiej trafić do buzi nawet małymi kawałkami, a mama tylko się cieszy, że wszystko co wykombinowala, smakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję "BeeLWuowych" sukcesów! Teraz będzie już tylko lepiej ;)

      Usuń