czwartek, 27 października 2016

Jak przetrwać burzę?

Maleńkie rąsie, stópeńki...
Godzinami można wpatrywać się w słodkie minki, które rozczulą największego twardziela. 
To działa jak hipnoza.
Miniaturowy człowiek, ogromna siła!

Gdyby tak można było zatrzymać czas, żeby Okruszek zawsze był tyci, dużo spał i się uśmiechał... Tyle słodyczy! Ale co za dużo... ;)
Każda Mama (prędzej czy później) przekona się, że nie zawsze jest słodko. 
W pierwszym roku życia Niemowlę bardzo intensywnie się rozwija (zarówno fizycznie jak i psychicznie). Może nie postawi jeszcze pierwszego kroku, za to na pewno zrobi siedem skoków (układ nerwowy nie rozwija się płynnie). Pojawiają się tzw. skoki rozwojowe
podczas których nabywane są nowe umiejętności:
><> 5 tygodni po urodzeniu: wrażenia (wyostrzenie wszystkich zmysłów),
><> 7-9 tygodni: wzory (odkrycie powtarzających się wzorców i własnych rąk),
><> 11-12 tygodni: niuanse (dostrzeganie detali)
><> 14-19 tygodni: wydarzenia (rozumienie zdarzeń - krótkich sekwencji),
><> 22-26 tygodni: relacje (rozróżnianie ludzi, lęk separacyjny),
><> 33-37 tygodni: kategorie (dzielenie świata na grupy, rozwój inteligencji),
><> 41-46 tygodni: sekwencje (zgłębienie i tworzenie sekwencji za pomocą wszystkich zmysłów, początki asertywności - "nie" na porządku dziennym).

Każdy taki skok trwa od kilku dni do kilku tygodni (z czasem stają się dłuższe). Poprzedzony jest "burzliwym" okresem (płaczliwość, brak apetytu, problemy z zasypianiem i niespokojny sen), połączony często z regresem - czasami potrzebny jest mały kroczek w tył, by zrobić duży skok do przodu. Dwoma małymi nie pokona się przepaści. ;)
Skoki rozwojowe są związane z rozwojem mózgu, dlatego nie można trzymać się kurczowo powyższych liczb (Wcześniaki będą przechodziły każdy skok odpowiednio później). Trzeba jeszcze mieć na uwadze, że przecież to tylko prognoza...

Pierwszy rok minie niepostrzeżenie. Trzeba iść dalej, najlepiej z parasolem.
Później nie będzie wcale stabilnie. Dalsza droga w kierunku dorosłości nie jest prosta. 
Wydłuża się jedynie czas między kolejną zmianą "pogody".

Deszcz łez czasem jest potrzebny. Nawet piosenka brzmiałaby dziwnie "Więc chodź pomaluj mój świat (tylko) na żółto", nie można zupełnie wymazać niebieskiej kredki.
Małemu Podróżnikowi nie jest łatwo. Rodzice powinni być tego świadomi, zwłaszcza gdy słoneczko zachodzi za chmurkę i gromy lecą z naszego dotychczasowego nieba. Co robić?
Jak przetrwać burzę?
Odpowiedź kryje się w pytaniu. Po prostu - przetrwać - przeczekać. Znowu wyjdzie słońce.

Cierpliwości może brakować zarówno Dziecku jak i Rodzicom. Przypomnę jednak najważniejszą zasadę:
Zachowaj spokój, Mamo.
Powtarzam to sobie bardzo często. Nie zawsze dociera ;)
Maluszek może nie radzić sobie z emocjami. My powinniśmy.
Na agresję nie wolno odpowiadać agresją, bo dobrze się to nie skończy. Nawet w ekstremalnych sytuacjach, postaraj się zachować zimną krew i stalowe nerwy ;) Atak histerii nie jest zaplanowany z wyrachowaniem i wymierzony w Ciebie, by uprzykrzyć życie. Dziecko ma prawo do złości i łez, nie urodziło się z odpornością na stres. Zamiast zmuszać do tłumienia emocji, pozwól na krzyk i płacz. To też jest potrzebne. Próby wyciszenia nie mają wtedy sensu, bądź cierpliwa. Zadbaj przede wszystkim o bezpieczeństwo, mocno przytul. Możesz sięgnąć po ostatnią chustę ratunku (klik i trafisz w mig), ale nie gwarantuję, że pomoże. Dużo rozmawiaj - nie tylko mów, ale przede wszystkim słuchaj - obserwuj i wyciągaj wnioski. Nakazy i zakazy zostaw kierowcom. Składaj propozycje, pozwól wybierać, pokazuj ciekawe alternatywy... nie decyduj o wszystkim sama. Człowiek to nie komputer, który wykonuje polecenia. Control+Alt+Delete nie zadziała.

Zastanawiałaś się, z czego wynika zachowanie Twojej Pociechy? Dziecko chłonie jak gąbka i odbija jak lustro. Naśladuje Ciebie. Dajesz przykład. Pamiętaj o tym.

Zaczęliśmy dość skomplikowany etap. Trzy miesiące temu Starszak zdmuchnął dwie świeczki. 

Zauważyłam wyraźny regres, który może mieć coś wspólnego z zazdrością o Małego Mniejszego. 
"Bunt 2-latka" przypada w "okresie równowagi"? Teoria teorią, a życie życiem ;)
"Stary niedźwiedź mocno śpi", a Małego Misia rozpiera energia. Jest coraz bardziej samodzielny ("Kojaj siam") oraz pomocny ("Kojaj maga"). Troszczy się o Brata - do tego stopnia, że chciałby mnie we wszystkim wyręczyć. Pewnie znasz powiedzenie o nadgorliwości i wiesz, o co chodzi ;)
Odkąd "Kojaj" ma świadomość własnego zdania - podkreśla je na każdym kroku. Często protestuje, także dla zasady.  "Nie, nie, nie..." nawet wbrew swojej woli. Za to w drugą stronę - zakazy działają jak płachta na byka. Lepiej ugryźć się w język i pozwolić na realizację dziecięcego planu (oczywiście z eskortą, by nie zagrażać życiu lub zdrowiu). Starszak chce czasem "siam" umyć naczynia, zrobić kanapkę, przetransportować Brata, zadzwonić do Cioci, podłączyć drukarkę, nosić drewno, wejść na drabinę lub duży rower... Mogłabym przez cały dzień chodzić za nim jak cień i zaczynać wypowiedź od "NIE" (nie ruszaj, nie dotykaj, nie wolno, nie podnoś, nie wchodź, nie...). Chciałabyś taki całodobowy monitoring i multum ograniczeń? Brzmi słabo. 
Myślę, że warto chwilę poczekać, nie zakładać nic z góry. Może się okazać, że chodziło o coś zupełnie innego niż nam się wydawało. Zaufanie, zaufanie. Dziecięce intencje pewnie nie są złe, tylko nie zawsze wszystko się udaje. Potrzeba więcej zrozumienia i uwagi.
Jakiś czas temu z pełną satysfakcją Starszak wołał mnie po imieniu. Co chwilę słyszałam: "Aniaaaa!". Szybko opanował obce języki. Ja dopiero niedawno dowiedziałam się, że po węgiersku Anya = Mama. Starzeję się.
On też już młodszy nie będzie. 

Doświadczyłam nie raz i nie dwa, że spokój naprawdę może być kluczem do sukcesu.
Szkoda, że mam takie niedobory ;) Za dużo upartości, za mało cierpliwości... 
Czasem w życiu pomoże, innym razem zaszkodzi.

"Miś jest bardzo grzeczny dziś" - sprawdza się, gdy wszystko idzie po misiowej myśli ;) 
Też jest zawzięty i łatwo nie odpuści. Myślisz, że podziwia wielkiego muchomora?
 
Skądże! W żadnym razie! 
To tylko sypiący się błotnik starego ciągnika. Nie dało się minąć obojętnie...

Jak Miś już coś postanowi, to nie ma mocnych. Kogoś mi przypomina...

t<><
[klik i na fb trafisz w mig]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz