Najwyższy czas wyparzyć ostatnie słoiki na kompoty, dżemy i konfitury z owoców jabłoni.

Pomocnik oferuje dodatkową parę rąk, więc nie wypada odmówić ;)



W ubiegłym roku postanowiłam zrobić pierwsze przetwory, nie dodając cukru!
Wypróbowałam metodę o tajemniczej nazwie:
janginizacja - do słoika ze świeżymi owocami wystarczy dodać szczyptę soli (najlepiej himalajskiej lub morskiej), delikatnie zakręcić wieczko i gotować przez kilkanaście minut, a następnie dokręcić nakrętkę. W przypadku dżemów i konfitury postępujemy w podobny sposób, dodając odrobinę soli do przygotowanego musu, który należy zawekować.
Nie ma ograniczeń, co do rodzaju owoców :)
W czym tkwi sekret?
Sól sprawia, że z owoców wytrąca się naturalny cukier, a przetwory są bardziej aromatyczne, smaczniejsze i przede wszystkim zdrowsze.
Byliśmy naprawdę zachwyceni efektem. To niewiarygodne, że naturalne smaki są wciąż niedoceniane! Wielkie koncerny przesadzają (czyt. przesładzają) z określeniem "niskosłodzony", od którego aż bolą zęby...
W ponury dzień cudownie jest otworzyć domowy dżemik - pachnący i smakujący latem, a nie sztucznym syropem glukozowo-fruktozowym.
Do zimy jeszcze daleko, a jeśli masz ochotę na szybki deser, wypróbuj koniecznie mój przepis na jabłeczniczki z kokosem.

Wychodzi 12 sztuk, jak ze standardowej blachy do muffinek. Przygotowanie jest błyskawiczne (z Pomocnikiem jeszcze szybsze!), nie trzeba wielu składników (jeśli Pomocnik powstrzyma konsumpcję na pierwszym etapie). Znikają tuż po upieczeniu, nie zdążą nawet dobrze ostygnąć! Nie trzeba kroić, wydziwiać... Takie "na ząb" - na mały, słodki podwieczorek :)
Krok 1 - Sprawdzamy, czy mamy:

><> 4 duże, soczyste jabłka
><> odrobinę cynamonu
><> 1 szklankę mąki pszennej (typ 550)
><> pół kostki masła klarowanego (100 g)
><> 1 jajko
><> 1 łyżkę gęstej śmietany (18 %)
><> ciut słodzidła (proponuję łyżkę cukru trzcinowego zmielonego razem z łyżką wiórków kokosowych lub syrop klonowy)
><> szczyptę sody oczyszczonej
><> 2 łyżki wiórków kokosowych
><> papilotki do muffinek
Krok 2 - Działamy!


Jabłka ścieramy na tarce, po czym przekładamy do garnka i gotujemy na małym ogniu do uzyskania jednolitej masy, co chwilę mieszając.


Mąkę siekamy razem z masłem w dużej misce. Żółtko mieszamy widelcem z wybranym słodzidłem.


Do mąki z masłem dodajemy roztrzepane żółtko i łyżkę śmietany. Całość szybko zagniatamy ręką.


Połowę ciasta umieszczamy w papilotkach, a resztę wkładamy na chwilę do lodówki. Pozwalamy Pomocnikowi na powtórkę z ugniatania, żeby odwrócić uwagę od nadzienia :) W międzyczasie włączamy piekarnik (pozycja góra-dół + termoobieg, 200 st. C)


Do masy jabłkowej dodajemy cynamon, sprawnie mieszamy i jeszcze szybciej przekładamy do papilotek, żeby Pomocnik nie zdążył wszystkiego zdemontować :)


Przekazujemy Pomocnikowi garnek do polerowania od środka i przystępujemy do ubijania białka. Dodajemy odrobinę cynamonu, delikatnie mieszamy i umieszczamy piankę na musie z jabłek.


Wyciągamy ciasto z lodówki, rwiemy na małe kawałki i układamy na białkowo-cynamonowej piance. Wierzch posypujemy wiórkami kokosowymi.


Wkładamy blachę z jabłeczniczkami do nagrzanego piekarnika (środkowy poziom) i ustawiamy czas: 20 minut. W tym czasie możemy posprzątać, odpocząć i zaparzyć herbatę :) Po upieczeniu studzimy słodkości na kratce w niedostępnym Pomocnikowi miejscu.
Krok 3 - Zjadamy lub chowamy :)

Po wstępnym ostygnięciu, możemy poczęstować Pomocnika (nie zapominając o sobie!), bo po chwili zostaną już tylko same papilotki. Proponuję schować kilka pełnowartościowych sztuk dla nieobecnych Domowników, jeśli są zainteresowani wersją brutto ;)

Pomocnik podsumował: "Oooo, Mama! Siuuuupel!" - układa nam się współpraca ;)
Smacznego!
t<><
[klik i na fb trafisz w mig]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz