poniedziałek, 19 września 2016

Polubić "tygryski"

W kobiecym gronie na pewno znajdą się miłośniczki zwierzęcych wzorów.
Cętki, panterki, zeberki, wężowa skóra... Jest tego trochę. Może nie każda, ale pewnie większość z nas miała w życiu jakiś drobiazg, choćby akcent z którymś motywem. 
Dzisiaj chciałabym się skupić konkretnie na jednym - tygrysich paseczkach :)

Witają się z Wami moje kochane-rozbrykane
Tygryski!

[Zawsze znajdzie się jakaś "czarna owca"...]

Chłopcy w swoich ulubionych piżamkach najchętniej spędziliby cały dzień! 
Niemowlę zanim stanie się Dzieckiem, rośnie w zawrotnym tempie. Rodzice mogą tego nie dostrzegać, łudząc się, że to ciuszki kurczą się w praniu. Po pierwszym roku kolejne centymetry przybywają już nieco wolniej.
Gdy okazało się, że tygryskowe ubranko zaczyna robić się ciasne, zaczęła się rozpacz. 
W stacjonarnych sklepach próżno było szukać godnego następcy. Poświęciłam wiele czasu na poszukiwania, przejrzałam mnóstwo internetowych stron, traciłam już nadzieję... W końcu udało mi się znaleźć większy rozmiar! Radość Dziecka była bezcenna.
Przyznam, że takie jednoczęściowe stroje są bardzo wygodne - zarówno w noszeniu jak i w ubieraniu (zwłaszcza dla niewprawionych asystentów). Rąsie, nózie, zamek pod szyję i Dziecko ubrane :) Kapturek przydaje się tuż po kąpieli. Antypoślizgowe łatki zastępują kapciuszki. 
Mamy jeszcze wersję misiową (nie dla Puchatka, dla Chłopców!), ale główny temat będzie inny.

Przyjrzyjmy się nieco bliżej tym uroczym paseczkom :)
Po tym jakże długim wstępie, przejdźmy wreszcie do meritum!
"Tygrysy" mają też inne znaczenie, już mniej pozytywne. 
Tak potocznie określamy rozstępyDomyślacie się pewnie dlaczego...
Pamiętam jak razem z moją imienniczką przygotowywałyśmy prezentację na ten temat i tworzyłyśmy plan zabiegu kosmetycznego. Wtedy byłam 3,5 m-ca po pierwszym porodzie. Niedawno minęły 2 lata, więc warto przypomnieć kilka faktów o pasiastych "niedoskonałościach".

ROZSTĘPY to wrzecionowate pasma ścieniałej, pomarszczonej skóry. 

W obrębie zmian nie występują przydatki (mieszki włosowe oraz gruczoły łojowe i potowe).

W zależności od fazy rozwoju, w jakiej znajdują się rozstępy przybierają one kolor:
><> sinoczerwony (faza zapalna) – rozstępy są wyniosłe i obrzękowe, ten stan trwa zwykle do 6 m-cy od powstania zmian. To najlepszy czas, by podjąć leczenie "na świeżo".

><> perłowobiały (faza zanikowa lub faza bliznowacenia) - rozstępy są atroficzne, lekko zapadnięte i delikatnie pomarszczone. Na tym etapie zabiegi mogą okazać się już mniej skuteczne.

Schorzenie dotyka 70% dziewcząt i 40% chłopców w okresie dojrzewania
oraz 90% kobiet w ciąży!

Przyczyniają się do tego:
><> nagłe przybranie na wadze lub schudnięcie,
><> zwiększona produkcja hormonu kory nadnerczy (ciąża, otyłość),
><> przyjmowanie zwiększonej dawki kortyzolu w lekach,
><> zbyt szybki wzrost (u nastolatków w okresie dojrzewania),
><> nadmierne wydzielanie kortykosteroidów (nadczynność nadnerczy oraz zespół i choroba Cushinga).

... i wszystko jasne. Pasiaki zostały zdemaskowane.

Dość teorii!
Przez całą Ciążę ze szczególną troską dbałam o swoją skórę. Wiedziałam, że mam predyspozycję do rozstępów i pewnie znajdę się w tej nieszczęsnej większości. Stosowałam kosmetyki dedykowane przyszłym Mamom, naprawdę z różnych półek cenowych. Chciałabym zauważyć, że wszystkie specyfiki mają wspólny mianownik, a raczej epitet - zapobiegające rozstępom (nie znam cudownego kremu, który zwalczyłby skutecznie powstałe zmiany). Próbowałam też domowych sposobów. W ostatnich "ciężarnych" tygodniach przez moment wydawało mi się, że oszukałam przeznaczenie... Czar prysł, gdy obudziłam się z czerwonymi, swędzącymi kreseczkami. Mogłam podejrzewać ślepego kota o nocne ostrzenie pazurków na moim biodrze. Jednak nie tym razem.
Uświadomiłam sobie, że moja przedciążowa niedowaga plus 16 kg, ulokowane niemalże w jednym miejscu, to zbyt duże wyzwanie. Skóra, pokrywająca wystające kości biodrowe, była prawie przezroczysta!
Miałam nadzieję, że po porodzie szybko opanuję sytuację. Karmiłam, więc leczenie dermatologiczne byłoby zbyt ryzykowne (silne peelingi chemiczne, tretinoina, laser), a i tak nie miałam "gwarancji satysfakcji". Zdecydowałam się na mechaniczne złuszczanie - mikrodermabrazję. Wielokrotnie ścierałam naskórek aż do warstwy brodawkowej skóry właściwej (objawiało się to punktowym krwawieniem). Szaleństwo! W efekcie uzyskałam delikatne spłycenie rozstępów i wygładzenie powierzchni skóry. Nic więcej. 
Podobno jedyną skuteczną metodą na całkowite pozbycie się rozstępów (nawet tych w fazie zanikowej) jest RF mikroigłowa. W tym przypadku skuteczna równa się kosztowna, nawet bardzo. Nie było mnie stać, by sprawdzić. 
Z czasem doszłam do wniosku, że wcale tego nie potrzebuję.
A nawet nie chcę, by ktoś zabierał "tygrysy"...


W drugiej Ciąży przytyłam 8 kg. Waga początkowa była równie niska jak za pierwszym razem. Liczyłam na to, że zyskam "trochę ciałka", gdy będę Mamą, ale wszystko popłynęło razem z mlekiem. Miałam przed sobą kolejne 9 miesięcy podwójnego bicia serca.
Przypomniałam sobie jak koleżanka opowiadała mi o swojej Mamie, która po pierwszym Dziecku wyglądała tak jak ja, a druga Ciąża wymalowała rozstępami cały brzuch. Wiedziałam, że może tak być w moim przypadku, ale nie stresowałam się jak dawniej. Nie kupowałam specjalnych kosmetyków. Czasami dodałam do kąpieli trochę oleju ze słodkich migdałów, wówczas balsam nie był konieczny.
Brzuch "nie popękał". Stare rozstępy nieznacznie się rozciągnęły.

Pamiętam jak uparcie starałam się przywrócić wygląd sprzed ciąży. Wtedy Mąż, nic nie rozumiejąc, powtarzał jak mantrę, że przecież "lubi moje rozstępy".
Dziś mogę powiedzieć, to samo :)

Moja przeszłość też jest w paski.


Coraz bardziej rozpowszechnia się moda na tatuowanie swojego ciała jako chęć wyrażenia siebie, uwiecznienie ważnej chwili/etapu w swoim życiu.
Czasem tatuaż kamufluje blizny (w tym rozstępy). Można się zainspirować. Jest wiele pięknych prac rangi "dzieła sztuki".
Najważniejsze, by czuć się dobrze w swoim ciele, w pełni się akceptować. 
Dobrze mieć dystans do siebie.
Mój tatuaż na biodrze wykonało Życie. Nowe Życie. 

To najpiękniejsza pamiątka, jaka została mi po tych magicznych 9 miesiącach. Przeplata ją historia nastoletniego okresu dojrzewania.

Warto zatroszczyć się o siebie, zadbać o własny komfort psychiczny.

Ale nie trzeba wychodzić ze skóry... "Tygryski" można polubić.


t<><
[klik i na fb trafisz w mig]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz